Cześć . Jestem Samantha Elizabeth Walker. Mam 16 lat. Chodzę
do I klasy Liceum imienia Issac’a Newtona w Londynie. Jestem nie wysoką
dziewczyną, która ma lekką niedowagę. Mam blond włosy, które są ścięte trochę
powyżej ramion. Moje oczy są koloru niebieskiego. Moi rodzice mają troszeczkę
ponad 50 lat, jednak prowadzą własną firmę. Mam piątkę rodzeństwa, jednak
wszyscy prócz mnie żyją na własny koszt, jestem najmłodsza. Rodzice nigdy nie
wyróżniali i nie wyróżniają żadnego z nas, dla nich jesteśmy tacy sami. Bardzo
ich kocham, jednak czasami potrafią wzbudzić
we mnie złość. Są nadopiekuńczy, zarówno mama jak i tata. Ale nie winię
ich, przecież w domu zostałam tylko ja. Jeśli chodzi o przyjaciół..nie mam
przyjaciół. Mam znajomych. Miałam przyjaciółkę, którą poznałam w wieku 6 lat.
Jednak już w wieku 14 lat coś między nami zaczęło się psuć. Ale to nie bolało
tak bardzo. Zagubiłam się w świecie Internetu przez co spadły moje oceny, ale
też przestałam umieć zawiązywać znajomości w realnym życiu. Łatwiej było mi
odezwać się do kogoś przez Internet niż stojąc z nim twarzą w twarz. Nie
przeszkadzało mi to. W maju 2012 roku poznałam moją drugą przyjaciółkę.
Miałyśmy wspólne zainteresowania, słuchałyśmy prawie tej samej muzyki,
codziennie miałyśmy jakiś temat do rozmów. Miałyśmy tą samą pasję – pisanie. Jednak
liceum zmienia ludzi. Po upływie 3 lat nasze relacje zmieniają się. Ja nie
umiałam odezwać się do nowej klasy z którą miałam chodzić do liceum, ona
znalazła nowych przyjaciół. Ja byłam do niej bardzo przywiązana, ona do mnie
chyba tylko na początku. Ona przestała mieć dla mnie czas, ja miałam go dla
niej pełno. Nie raz spędziłam wieczór płacząc nad tym, że nasza przyjaźń
stopniowo ma coraz słabsze korzenie. Nie chciałam tego, nie chciałam stracić
jedynej osoby przy której faktycznie czułam się dobrze i komfortowo. Jej to nie
przeszkadzało, mnie bardzo. Wkrótce zostawiła mnie dla nowych przyjaciół. Na
początku bolało. Cholera, nie macie pojęcia jak bardzo bolało. Nie myślałam o
niczym innym. Siedząc w szkole nie myślałam o niczym innym niż o naszej
przyjaźni, ani gdy siedziałam przy obiedzie w domu, ani gdy uczyłam się.
Później znalazłam ucieczkę. Ból zastąpiłam bólem. Ból psychiczny zastąpiłam
bólem fizycznym. Brak przyjaciółki zastąpiłam żyletką. Cholera, czułam się tak
dobrze gdy przykładałam ostrze do skóry, gdy widziałam czerwone kreski, gdy
czułam to pieczenie.. Zapoznanie się z nową klasą i nowymi ludźmi zajęło mi
dość dużo czasu. Udało się, jakoś.
Mam przyjaciela i przyjaciółkę. Jednak to nie zmienia faktu, ze jestem
ASPOŁECZNA. Wolę nie rozmawiać z nikim, niż żeby ta osoba miała mnie zranić.
Nie boję się samotności, bo prawie codziennie jestem samotna. Boję się bólu.
Boję się, że gdy kolejna osoba, do której się przyzwyczaję, zostawi mnie na
pastwę losu i nie będę miała już nikogo. Więc wolę być ASPOŁECZNA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz