poniedziałek, 28 grudnia 2015

15

Jestem po nieprzespanej nocy. Budziłam się co jakiś czas przez koszmary. Ich głównym bohaterem był Niall Horan. Podejrzewam, że to przez incydent z ubrudzeniem jego koszulki. A ja naprawdę nie chciałam. Bałam się tego co może spotkać mnie w szkole. Nie wiem co wpadnie mu do głowy. Cieszyłabym się gdyby naprawdę dał mi tę koszulkę do prania. Zrobiłabym to i po sprawie ale znając Horan’a, zrobi wielki szum, zleci się cała szkoła i znów będę pośmiewiskiem dla  wszystkich bo on zmiesza mnie z błotem wyzywając od najgorszych. Około 4 nad ranem nie chciałam już zasnąć bojąc się tego, co tym razem może pokazać mi moja wyobraźnia. Jednak jak nie we śnie to dręczyła mnie na jawie. Co chwilę słyszałam jakieś szmery i stukania. Nie mogłam już tego znieść, mówiąc szczerze, bałam się. Sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej i podłączyłam do niego słuchawki. Włożyłam je w uszy i zamknęłam oczy. Z playlisty wybrałam sobie piosenkę Pentatonix – Say Something. Puściłam ją na cały regulator by zagłuszyć dźwięki w moim domu przez które się bałam.
**
 Budzę się o 6:50 rano. Telefon leży obok mojego tułowia, tak jak słuchawki. Leci w nich akurat Sugar od Robina Schulza. Wyłączam piosenkę i podłączam telefon do ładowarki a sama podchodzę do szafy. Wybieram czarne spodnie skinny, granatowy sweterek oraz bieliznę. Po prysznicu ubieram te rzeczy i rozczesuję włosy. Nie maluję się więc oszczędzam czas. Biorę torbę i kurtkę i schodzę na dół. W spokoju jem śniadanie nie martwiąc się o czas. Najchętniej w ogóle nie poszłabym do szkoły gdyby nie test z angielskiego. Po śniadaniu naczynia wkładam do zmywarki i wkładam buty i kurtkę. Wychodzę z domu i szczerze mówiąc ociągam się by przedłużyć czas do spotkania Niall’a bo bez tego się nie obędzie. Idąc do szkoły dostaję wiadomość. Na ekranie blokady mam ikonkę Strangers to meet. Odblokowuję urządzenie i odczytuję wiadomość.
Suicide_boy96: Podaj mi swój numer telefonu, nie chcę rozmawiać z Tobą na tej beznadziejnej stronie. Proszę.

Antisocial-tdb: Dlaczego beznadziejnej?


Suicide_boy96: Bo żeby rozmawiać, musimy mieć połączenie internetowe a nie zawsze ono jest i przy włączonym wifi bateria pada błyskawicznie. Podaj mi numer.

Wzdycham cicho i przygryzam wargę. Lubię go. Jako jedyny ze mną rozmawia i chyba nawet to lubi..
Wysyłam mu swój numer a po chwilę dostaję wiadomość tekstową.
Nieznany: To ja, Suicide x

Ja: Domyśliłam się. Więc mogę usunąć już konto na Strangers to meet?

Nieznany: Jeśli chcesz. Ja zamierzam pisać z tobą sms-y.

No więc nie odpisuję mu tylko próbuję dezaktywować konto na portalu. Udaje mi się to po 7 minutach. Dodatkowo jeszcze zapisuję numer chłopaka jako „ Suicide” by było krócej.
Ja: Okay, usunęłam. Jak mnie zapisałeś?

Suicide: Antisocial. A ty mnie?

Ja: Suicide.

Suicide: Za każdym razem, gdy patrzę na Twoją nazwę robi mi się smutno. Ponieważ Ty nie masz przyjaciół a ja mam ale fałszywych i takich, którzy uczepili się mnie jak rzep psiego ogona. Chciałbym być Twoim przyjacielem. Mogę?

Ja: Nie czuj się źle z mojego powodu. Jestem przyzwyczajona do takiego trybu życia. I tak. Będę zaszczycona mając takiego przyjaciela jak Ty.

"Kiedyś miałam siedem lat,
Moja mama powiedziała mi,
Znajdź sobie jakichś przyjaciół,
Albo inaczej zostaniesz sama,
Niegdyś miałam siedem lat.."

sobota, 5 grudnia 2015

14

Antisocial-tdb: Była osoba, która mnie zostawiła. Na początku było tak źle, myślę, że miałam nawet depresje. Było naprawdę źle. A nawet gorzej. Ale z czasem mi przeszło. Jestem samotnikiem ale też cieszę się z tego, że nim jestem. Nikt mi nie przeszkadza. Mam czas na naukę, jestem skupiona. Wiesz, zawsze mogło być gorzej. Mogłam mieć raka czy coś.

Suicide_boy96: Mnie też zostawiła pewna osoba. Kochałem ją. Nadal kocham. Ale ja nie potrafiłem być silny. Próbowałem iść jej śladami jednak nie mogłem. W końcu odpuściłem. I jestem tu gdzie jestem. Choć moja sytuacja nie jest najlepsza. Niby mam znajomych.. ale nie mogę, a wręcz nie chcę być przy nich sobą.

Antisocial-tdb: Chyba nie rozumiem..

Suicide_boy96: Mam czwórkę kumpli. Bogate dzieciaki, tak jak ja.  Oczywiście, nie bierz tego do siebie bo nie obchodzi mnie Twój stan majątkowy. Ale wracając. Gdy ta pewna osoba mnie zostawiła, zrobiłem się rozdrażniony, wredny. Przypadkowo skrzyczałem w szkole jedną osobę i zobaczyli to. Później pogratulowali mi bycia ‘kozakiem’ i przyczepili się. Muszę ukrywać, że naprawdę taki nie jestem bo miałbym przerąbane. Wiesz jak jest w liceum.

Antisocial-tdb: Wiem, aż za dobrze. Nieciekawa sytuacja.

 Suicide_boy96: Wytrzymam. Jakoś to będzie.

Antisocial-tdb: :) Muszę lecieć do lekcji. Do zobaczenia?

Suicide_boy96: Do zobaczenia x

Wszystkie książki, które są w plecaku wykładam na biurko. Układam w stosik i  po kolei przeglądam co mam do odrobienia. Mam masę pracy domowej z matematyki, esej z języka Angielskiego i zadania z języka Francuskiego. Uwinięcie się z tym wszystkim zajmuje mi pięć godzin. Po zrobieniu masy pracy domowej jestem wykończona jak po maratonie. Z tym, że nie mam zadyszki. Marzę tylko o kolacji, kąpieli i śnie. Biorę czyste ubrania w których zamierzam spać i idę do łazienki. Jednak zatrzymuje mnie cytat, który znajduje się na tablicy korkowej. Znajduje się ona pod półką na książki, która wisi na ścianie, obok drzwi do łazienki.

„Przyjaciele są jak Anioły, które podnoszą nas gdy nasze skrzydła zapominają jak latać”

Gówno prawda. Zrobiłam tą tablicę, gdy jeszcze przyjaźniłam się z nią. Byłam szczęśliwa mając ją. Na kartkach spisywałam nasze bardziej ciekawe rozmowy. A ona odeszła.. Tak po prostu..
Wypuszczam ubrania z rąk i zdejmuję tablicę ze ściany. Zrywam z niej wszystkie kartki, drę je na jeszcze mniejsze kawałeczki i wyrzucam do kosza. Przyjaciele. Bullshit. Zbieram z podłogi ubrania i idę do łazienki. Kąpię się szybko i schodzę na kolację. Mama podała mi sok pomarańczowy i kanapki. Zjadam je i biegnę do łóżka. Przed snem sprawdzam jeszcze telefon.

Suicide_boy96: Ile można odrabiać lekcje?

Suicide_boy96: To już piąta godzina. Umarłaś?

Suicide_boy96: Martwię się.

Antisocial-tdb: Przepraszam! Miałam masę lekcji, przepraszam. Jestem bardzo zmęczona, leżę już w łóżku i weszłam tylko aby napisać Ci dobranoc. Dobranoc Suicide boy x

Suicide_boy96: Nie strasz mnie tak więcej! Dobranoc x

Odkładam telefon pod poduszkę i od razu zasypiam. Rano budzę się nie wypoczęta jak nigdy. Mam ogromne wory pod oczami i obawiam się, że nie uda  ich zamaskować. Droga do łazienki wlecze mi się niemiłosiernie. Mam wrażenie,  że mogę upaść na podłogę w każdej chwili, gdziekolwiek gdzie da się spać. Przez myśl przechodzi mi nawet opuszczenie dwóch pierwszych lekcji ale nie mogę. Nie pozwolę sobie na takie lenistwo, szkoła jest ważna. A więc myję zęby, buzię, nakładam trochę podkładu jednak tak jak myślałam, moje wory pod oczami nadal są widoczne. No nic. Trudno. Ubieram się i schodzę z torbą na dół. Robię kanapki, które zamierzam zabrać do szkoły, owijam je w papier śniadaniowy i chowam do torby. Wkładam buty, kurtkę i ruszam do szkoły. Poranne, rześkie powietrze trochę mnie rozbudza. A gdy dochodzę do budynku, jestem już kompletnie wybudzona. Zmierzam na pierwszą lekcję, potem na kolejną i kolejną. Na wychowaniu fizycznym spotykam się z Kath, która proponuje mi wyjście na zakupy po skończonych lekcjach. Zgadzam się mówiąc, że spotkamy się godzinę po szkole, ponieważ muszę wziąć prysznic po całym dniu w szkole. Tak też robimy, spotykamy się godzinę po lekcjach. Chodzimy wzdłuż i wrzesz galerii szukając czegoś odpowiedniego dla siebie. Rozmawiamy, żartujemy, śmiejemy się a nawet troszkę plotkujemy.

- Wstąpimy na lody? Mają tu takie cudowne smaki! – dziewczyna poprosiła mnie jakbym była jej mamą

- Jasne. Możemy zjeść – uśmiecham się do niej promiennie

Jako pierwsza dostaję rożek z dwoma gałkami lodów. Jedna jest o smaku czekoladowym a druga o smaku gumy balonowej. A gdy Kath dostała swoje zamówienie, skierowałyśmy się w stronę wyjścia z galerii. Czując wibrację w kieszeni, wyjmuję telefon i parzę na ekran. Serce mi się kraje, gdy za każdym razem patrzę na rozbitą szybkę. Muszę  w końcu ją wymienić. To będzie postanowienie na kolejną wizytę w galerii. Dostałam wiadomość od mamy:

Mama: Kochanie, gdy będziesz szła do domu, kup proszę sałatę, mozzarellę, pomidory i czosnek w proszku. Zrobisz to dla mnie? X

Zabrałam się za odpisywanie jej jedną ręką.

Ja: Jasne. Do zobaczenia x A jaka ma być sałata?

I wtedy na kogoś wpadłam. Telefon po raz kolejny wypadł mi z dłoni a mój lód.. znalazł się na czyjejś koszulce.

- O mój Boże, przepraszam! Tak bardzo przepraszam! – panicznie zaczęłam przepraszać wymachując rękoma

Nawet nie spojrzałam na tego Pana.

- Słuchaj, jeśli zaczniesz ją obrażać tak jak w szkole, to skopię Ci tyłek! Mówię poważnie więc lepiej trzymaj język za zębami- gdzieś za sobą słyszę warknięcie Kath i nie rozumiem dlaczego tak mówi.

I wtedy ten głos.

-Spokojnie. Nie zamierzam na nikogo krzyczeć ani nikogo obrażać.  Nic się nie stało. Jest okay. Co z Twoim telefonem? – Niall Horan. I pyta o stan mojego telefonu.

Wow.

Podniósł go z podłogi. Kilka kawałków ekranu po prostu odpadło. Pięknie. Po prostu pięknie.  I na dodatek ubrudziłam koszulkę Niall’a. Zabije mnie. Jak nie tu to w szkole.

- Wypiorę ją – mruczę cicho

- Nic się nie stało. Mam przecież w domu proszek i nawet pralkę. Ile może kosztować wymiana ekranu?

- Ja.. nie wiem.. pójdę już – moim zamiarem jest wyminięcie go jednak toruje mi drogę

Z tylnej kieszeni spodni wyjmuje portfel i wciska mi 100 funtów.

- Na wymianę ekranu. Przepraszam.

- Ale ja nie zamie..

- Horan, yo! Tu jesteś. Dlaczego z nią stoisz? Co się dzieje? – obok blondyna pojawia się jego kumpel, dobrze znany w szkole ze swojej okropnej reputacji

- Mówię jej, że ma przygotować się na jutrzejsze pranie mojej koszulki- mówiąc to na jego usta wkradł się kpiący uśmieszek – Pamiętaj, ze masz nie wrzucać jej do pralki tylko wyprać w dłoniach. Inaczej mi ją odkupisz. Do jutra, antyspołeczny frajerze.

Po prostu poszedł. Ze swoim kumplem. Wyzwał mnie i poszedł.

 Co  ja takiego zrobiłam..

___
Nie skomentuję tego rozdziału. Przepraszam, że zawodzę :(