Antisocial-tdb:
Była osoba, która mnie zostawiła. Na początku było tak źle, myślę, że miałam
nawet depresje. Było naprawdę źle. A nawet gorzej. Ale z czasem mi przeszło.
Jestem samotnikiem ale też cieszę się z tego, że nim jestem. Nikt mi nie
przeszkadza. Mam czas na naukę, jestem skupiona. Wiesz, zawsze mogło być
gorzej. Mogłam mieć raka czy coś.
Suicide_boy96:
Mnie też zostawiła pewna osoba. Kochałem ją. Nadal kocham. Ale ja nie
potrafiłem być silny. Próbowałem iść jej śladami jednak nie mogłem. W końcu
odpuściłem. I jestem tu gdzie jestem. Choć moja sytuacja nie jest najlepsza.
Niby mam znajomych.. ale nie mogę, a wręcz nie chcę być przy nich sobą.
Antisocial-tdb:
Chyba nie rozumiem..
Suicide_boy96:
Mam czwórkę kumpli. Bogate dzieciaki, tak jak ja. Oczywiście, nie bierz tego do siebie bo nie
obchodzi mnie Twój stan majątkowy. Ale wracając. Gdy ta pewna osoba mnie
zostawiła, zrobiłem się rozdrażniony, wredny. Przypadkowo skrzyczałem w szkole
jedną osobę i zobaczyli to. Później pogratulowali mi bycia ‘kozakiem’ i
przyczepili się. Muszę ukrywać, że naprawdę taki nie jestem bo miałbym
przerąbane. Wiesz jak jest w liceum.
Antisocial-tdb: Wiem,
aż za dobrze. Nieciekawa sytuacja.
Suicide_boy96: Wytrzymam. Jakoś to będzie.
Antisocial-tdb:
:) Muszę lecieć do lekcji. Do zobaczenia?
Suicide_boy96: Do
zobaczenia x
Wszystkie książki, które są w plecaku wykładam na biurko.
Układam w stosik i po kolei przeglądam
co mam do odrobienia. Mam masę pracy domowej z matematyki, esej z języka
Angielskiego i zadania z języka Francuskiego. Uwinięcie się z tym wszystkim
zajmuje mi pięć godzin. Po zrobieniu masy pracy domowej jestem wykończona jak
po maratonie. Z tym, że nie mam zadyszki. Marzę tylko o kolacji, kąpieli i
śnie. Biorę czyste ubrania w których zamierzam spać i idę do łazienki. Jednak
zatrzymuje mnie cytat, który znajduje się na tablicy korkowej. Znajduje się ona
pod półką na książki, która wisi na ścianie, obok drzwi do łazienki.
„Przyjaciele są jak
Anioły, które podnoszą nas gdy nasze skrzydła zapominają jak latać”
Gówno prawda. Zrobiłam tą tablicę, gdy jeszcze przyjaźniłam
się z nią. Byłam szczęśliwa mając ją. Na kartkach spisywałam nasze bardziej
ciekawe rozmowy. A ona odeszła.. Tak po prostu..
Wypuszczam ubrania z rąk i zdejmuję tablicę ze ściany.
Zrywam z niej wszystkie kartki, drę je na jeszcze mniejsze kawałeczki i
wyrzucam do kosza. Przyjaciele. Bullshit. Zbieram z podłogi ubrania i idę do
łazienki. Kąpię się szybko i schodzę na kolację. Mama podała mi sok
pomarańczowy i kanapki. Zjadam je i biegnę do łóżka. Przed snem sprawdzam
jeszcze telefon.
Suicide_boy96:
Ile można odrabiać lekcje?
Suicide_boy96: To
już piąta godzina. Umarłaś?
Suicide_boy96:
Martwię się.
Antisocial-tdb:
Przepraszam! Miałam masę lekcji, przepraszam. Jestem bardzo zmęczona, leżę już
w łóżku i weszłam tylko aby napisać Ci dobranoc. Dobranoc Suicide boy x
Suicide_boy96:
Nie strasz mnie tak więcej! Dobranoc x
Odkładam telefon pod poduszkę i od razu zasypiam. Rano budzę
się nie wypoczęta jak nigdy. Mam ogromne wory pod oczami i obawiam się, że nie
uda ich zamaskować. Droga do łazienki
wlecze mi się niemiłosiernie. Mam wrażenie,
że mogę upaść na podłogę w każdej chwili, gdziekolwiek gdzie da się
spać. Przez myśl przechodzi mi nawet opuszczenie dwóch pierwszych lekcji ale
nie mogę. Nie pozwolę sobie na takie lenistwo, szkoła jest ważna. A więc myję
zęby, buzię, nakładam trochę podkładu jednak tak jak myślałam, moje wory pod
oczami nadal są widoczne. No nic. Trudno. Ubieram się i schodzę z torbą na dół.
Robię kanapki, które zamierzam zabrać do szkoły, owijam je w papier śniadaniowy
i chowam do torby. Wkładam buty, kurtkę i ruszam do szkoły. Poranne, rześkie
powietrze trochę mnie rozbudza. A gdy dochodzę do budynku, jestem już
kompletnie wybudzona. Zmierzam na pierwszą lekcję, potem na kolejną i kolejną.
Na wychowaniu fizycznym spotykam się z Kath, która proponuje mi wyjście na
zakupy po skończonych lekcjach. Zgadzam się mówiąc, że spotkamy się godzinę po
szkole, ponieważ muszę wziąć prysznic po całym dniu w szkole. Tak też robimy,
spotykamy się godzinę po lekcjach. Chodzimy wzdłuż i wrzesz galerii szukając
czegoś odpowiedniego dla siebie. Rozmawiamy, żartujemy, śmiejemy się a nawet
troszkę plotkujemy.
- Wstąpimy na lody? Mają tu takie cudowne smaki! –
dziewczyna poprosiła mnie jakbym była jej mamą
- Jasne. Możemy zjeść – uśmiecham się do niej promiennie
Jako pierwsza dostaję rożek z dwoma gałkami lodów. Jedna
jest o smaku czekoladowym a druga o smaku gumy balonowej. A gdy Kath dostała
swoje zamówienie, skierowałyśmy się w stronę wyjścia z galerii. Czując wibrację
w kieszeni, wyjmuję telefon i parzę na ekran. Serce mi się kraje, gdy za każdym
razem patrzę na rozbitą szybkę. Muszę w
końcu ją wymienić. To będzie postanowienie na kolejną wizytę w galerii. Dostałam
wiadomość od mamy:
Mama: Kochanie,
gdy będziesz szła do domu, kup proszę sałatę, mozzarellę, pomidory i czosnek w
proszku. Zrobisz to dla mnie? X
Zabrałam się za odpisywanie jej jedną ręką.
Ja: Jasne. Do zobaczenia
x A jaka ma być sałata?
I wtedy na kogoś wpadłam. Telefon po raz kolejny wypadł mi z
dłoni a mój lód.. znalazł się na czyjejś koszulce.
- O mój Boże, przepraszam! Tak bardzo przepraszam! –
panicznie zaczęłam przepraszać wymachując rękoma
Nawet nie spojrzałam na tego Pana.
- Słuchaj, jeśli zaczniesz ją obrażać tak jak w szkole, to
skopię Ci tyłek! Mówię poważnie więc lepiej trzymaj język za zębami- gdzieś za
sobą słyszę warknięcie Kath i nie rozumiem dlaczego tak mówi.
I wtedy ten głos.
-Spokojnie. Nie zamierzam na nikogo krzyczeć ani nikogo obrażać.
Nic się nie stało. Jest okay. Co z Twoim
telefonem? – Niall Horan. I pyta o stan mojego telefonu.
Wow.
Podniósł go z podłogi. Kilka kawałków ekranu po prostu
odpadło. Pięknie. Po prostu pięknie. I
na dodatek ubrudziłam koszulkę Niall’a. Zabije mnie. Jak nie tu to w szkole.
- Wypiorę ją – mruczę cicho
- Nic się nie stało. Mam przecież w domu proszek i nawet
pralkę. Ile może kosztować wymiana ekranu?
- Ja.. nie wiem.. pójdę już – moim zamiarem jest wyminięcie
go jednak toruje mi drogę
Z tylnej kieszeni spodni wyjmuje portfel i wciska mi 100
funtów.
- Na wymianę ekranu. Przepraszam.
- Ale ja nie zamie..
- Horan, yo! Tu jesteś. Dlaczego z nią stoisz? Co się
dzieje? – obok blondyna pojawia się jego kumpel, dobrze znany w szkole ze
swojej okropnej reputacji
- Mówię jej, że ma przygotować się na jutrzejsze pranie
mojej koszulki- mówiąc to na jego usta wkradł się kpiący uśmieszek – Pamiętaj,
ze masz nie wrzucać jej do pralki tylko wyprać w dłoniach. Inaczej mi ją
odkupisz. Do jutra, antyspołeczny frajerze.
Po prostu poszedł. Ze swoim kumplem. Wyzwał mnie i poszedł.
Co ja takiego zrobiłam..
___
Nie skomentuję tego rozdziału. Przepraszam, że zawodzę :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz