Drogę do domu pokonuję niezwykle szybko. Nie pragnę niczego
innego, prócz znalezienia się w moim pokoju, w mojej łazience z moją żyletką.
Od płaczu boli mnie głowa, a moje oczy są opuchnięte. Docieram pod dom i
wyjmuję z kieszeni klucze. Włożenie ich i przekręcenie zamka sprawia mi
trudność ze względu na drżenie dłoni. W końcu mi się udaje i wpadam do wnętrza
budynku. Zatrzaskuję drzwi i osuwam się po ich drewnianej powłoce. Chowam twarz
w dłoniach i krzyczę. Wykrzykuję całą swoją złość i cały smutek. Na szczęście
rodziców nie ma w domu. Nie przejmuję się, że będzie boleć mnie gardło. Krzyczę
ile tchu i to pomaga. Częściowo. Nie fatyguję się by zdjąć buty, biegnę na
piętro do swojego pokoju. Drzwi zamykam na klucz a torbę rzucam w miejsce obok
łóżka. Idę do swojej łazienki i chwytam żyletkę. Jej ostrze uśmiecha się do
mnie przyjaźnie. Odpinam guzik moich jeansów i zsuwam je do kolan. Siadam na
klapie toalety i przykładam ją do uda. Moją przyjaciółkę. Moje ciało zawiera
już rany po niej, jednak niezbyt głębokie. Takie aby bolały, ale aby blizny
były prawie niewidoczne. Przykładam ostrzę i rozcinam nim skórę.
Raz…dwa..pięć..dziesięć.. Przy trzynastej przestaję. Odkładam żyletkę na
krawędź wanny i podciągam spodnie. Zapinam je i wychodzę z łazienki. Ból
psychiczny minął, wróci dopiero wieczorem lub jutro. Dopiero po tym zbiegam na
dół by zdjąć buty i zjeść coś. Odgrzewam wczorajsze spaghetti i idę z nim do siebie. Na początku siadam przed
laptopem i sprawdzam kilka portali społecznościowych typu facebook czy twitter.
Wzdycham i zamykam laptopa po czym wstaję i kieruję się w stronę łóżka. Kładę
się na plecach i wpatruję w sufit. Patrzę by patrzeć, by robić cokolwiek. To
głupie, wiem.
**
Czuję dotyk na policzku. Coś delikatnego muska moją skórę.
Nie mam pojęcia co to jest. Szybko otwieram oczy. Mama stoi nade mną i uśmiecha
się smutno.
- Coś się stało? – pytam wciąż zachrypniętym od snu głosem
- Tata jest w szpitalu – ogłasza cicho, a ja czuję jakby
moje serce miało rozpaść się na milion kawałeczków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz