poniedziałek, 28 września 2015

5




-Jak mogę Ci pomóc? – do moich uszu dobiega spokojny, przyciszony głos Kath
-Nijak- mówię cicho idąc przed siebie i kurczowo przytulając do piersi podręczniki na matematykę
Po 1,5 tygodnia nieobecności w szkole, muszę w końcu pojawić się na jakichkolwiek lekcjach. Choć podejrzewam, że każdy w tym budynku i tak już wie, co stało się z ojcem tej szarej, antyspołecznej myszki. Bo wbrew pozorom, firma ojca jest dość rozpoznawalna w Londynie. Dodatkowo, trąbili o tym w wiadomościach.
-Sami, powiedz mi jak mogę Ci pomóc. Proszę. Nie mogę patrzeć na Ciebie taką zmarnowaną i bez sił do życia.
Wzdycham i odwracam się do niej  z zamiarem, prosto mówiąc, spławienia jej. Jednak moje serce zatrzymuje się w ułamku sekundy, tak jak mój oddech staje się więźniem w moim gardle. Naprzeciw mnie stoi Niall Horan i jego paczka zadufanych w sobie kumpli, przyjaciół, czy kimkolwiek dla siebie są.
-No właśnie Sami, a my jak możemy Tobie pomóc? – zaczyna naśladować głos mojej jedynej koleżanki.
Jego zgraja prawie dławi się własną śliną.
- Wiesz co Sami? – pyta z powagą – Też bym się zabił gdybym miał aspołeczną córkę – mówi patrząc prosto w moje oczy
Każde słowo jakby strzelało we mnie jadem. Za co on mnie tak nienawidzi..
Jego zgraja tacza się już po podłodze. 

Sprawił, że czuję się jak gówno. Sprawił, że chcę dołączyć do ojca. Duszę się powietrzem, Duszę się bezdusznością i brakiem empatii u ludzi. Duszę się ludźmi pokroju Niall’a. Duszę się światem na którym przyszło mi żyć.

***


Wracam do domu obłożona nauką. Nie zamierzam nawet niczego konsumować tylko zając się lekcjami. Nie mogę dopuścić do obniżenia mojej średniej ocen. Wchodzę do kuchni w celu wzięcia szklanki wody. Tam zastaję moją rodzicielkę. Siedzi przy stole. Jej twarz jest schowana w niegdyś pięknych i wypielęgnowanych dłoniach. Teraz są suche a lakier z paznokci został zdarty. Obok niej stoi otwarta butelka wina i kieliszek wypełniony cieczą do połowy. Rodzice uwielbiali wina. W piwnicy stoją dwie półki na których stoją różnego rodzaju i różnych roczników wina.
- Przepraszam, nie zrobiłam dziś obiadu – mówi słabym głosem
Prycham na jej przeprosiny. Od śmierci taty nie zrobiła ani jednego posiłku.
- Oh, weź się w garść – mówię szorstko
- Słucham? – zerka na mnie zza dłoni a ja nawet z daleka widzę  jej zapuchnięte oczy.
- Siedzisz tu i użalasz się nad sobą jakby śmierć ojca była tylko Twoją stratą. Nie bierzesz pod uwagę tego, że Twój mąż był także moim tatą. Zajmujesz się sobą zapominając o swojej córce. Nie chcesz ruszyć dalej. Nie chcesz żyć. Zabijasz się myśląc, że po stracie ukochanej osoby nie masz już dla kogo żyć. Ale rozejrzyj się i otwórz oczy bo może być za późno! – wybucham złością
Mama patrzy na mnie zamglonym wzrokiem a po jej policzkach zaczynają płynąć łzy. Czy jest mi przykro? Jest. Ale zrobiłam to tylko i wyłącznie dla jej dobra. Bo nawet najgorsza i najbardziej paskudna prawda jest lepsza od pięknego kłamstwa.
- Mam dużo nauki – mówię po czym biegnę do swojego pokoju.
Jednak za naukę się nie biorę. Chcę poczytać moją ulubioną książkę, niestety nie mam jej w wersji papierowej. Otwieram też przeglądarkę aby włączyć jedną ze swoich ulubionych playlist. Wtedy wyskakuje mi reklama.
„ Strangers to meet”. Najlepszy portal do poznania bratnich dusz. Sprawdź nas a na pewno nie pożałujesz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz